W pokoju przewijałam Instagram, czując, jak wspomnienia układają się w całość. Profil Solé. Półtora roku wstecz. Selfie przy kominku, filmiki ze stoku, ani jednego śladu Taylora. Trzeciego dnia podpis: „Przytulne noce w Aspen. Dobrze, że niektórzy postanowili zostać”. Cash skomentował: „Nie mogliśmy opuścić raju, prawda?”. Odpowiedziała emotką płomienia.
Kilka zdjęć dalej Taylor opublikował fotografię z lotniska: „Spotkania na ostatnią chwilę. Szkoda, że nie ma puchu — następnym razem, kochanie”. Kalendarz był pusty. Taylor wyjechał. Oni zostali.
Wzięłam głęboki oddech, a powietrze zatrzymało się gdzieś między obojczykami a ustami. Zrozumienie nie przyszło gwałtownie. Osadzało się powoli, ciężko, jak kurz na starych rodzinnych historiach, które od lat wisiały nade mną zamiast portretów.
Przeczytaj dalej, klikając poniższy przycisk (CZYTAJ WIĘCEJ 》)!
