Dokumenty, które zmieniły zasady gry
Spojrzałam jej prosto w oczy i odpowiedziałam spokojnym głosem:
— Masz rację, Andrew. Dziesięć minut w zupełności wystarczy.
Zmarszczył brwi, wyraźnie zaniepokojony.
— Na co wystarczy?
Przesunęłam w jego stronę pierwszy dokument. Tytuł był jasny i jednoznaczny: Wniosek o rozwód z dowodami znęcania się.
Kolor odpłynął z jego twarzy.
— Co… co to jest? — wyjąkał.
— Przygotowałam to kilka tygodni temu — odpowiedziałam. — Po tym, jak po raz pierwszy uznałeś, że masz prawo podnieść na mnie rękę.
Helen uderzyła pięścią w stół.
— To absurd! Mój syn nigdy by czegoś takiego nie zrobił!
Bez podnoszenia głosu wyciągnęłam kolejny plik. Zdjęcia, zaświadczenia lekarskie, zrzuty ekranu wiadomości, transkrypcje nagrań. Dowody były konkretne, niepodważalne.
— To kłamstwa… — mruknęła, już bez przekonania.
Nie odpowiedziałam. Zamiast tego położyłam trzeci dokument przed Andrewem.
Umowa sprzedaży.
— Sprzedałaś dom? — zapytał drżącym głosem.
— Nasz dom — poprawiłam. — Ten, który od początku był na moje nazwisko, bo twoje długi uniemożliwiły ci wzięcie kredytu.
Ostateczny cios
Na koniec położyłam potwierdzenie bankowe. Sprzedaż miała zostać sfinalizowana następnego dnia.
Andrew zerwał się z krzesła, przewracając je z hukiem.
— Nie masz prawa! Nie możesz mi tego zrobić!
Wstałam. Ku własnemu zdziwieniu byłam całkowicie spokojna.
— Dałeś mi dziesięć minut na wyjście. Wygląda na to, że to ty będziesz musiał opuścić dom. Nowy właściciel chce, żeby nieruchomość była dostępna na weekend.
Helen krzyknęła:
— Ten dom jest mój!
— Nie — odpowiedziałam cicho. — Nigdy nie był. I dobrze o tym wiesz.
Przeczytaj dalej, klikając poniższy przycisk (CZYTAJ WIĘCEJ 》)!
