Wprowadzenie
Dziś rano podniosłem klapę sedesu i zamarłem. Na początku byłem przekonany, że to tylko jakiś przedmiot, coś przypadkowo wrzuconego lub zapomnianego. Dopiero po chwili zrozumiałem, że bardzo się mylę. To, co zobaczyłem, poruszyło się.
Ten poranek zaczął się zupełnie zwyczajnie, jak wiele innych wcześniej. Poszedłem do łazienki, wciąż na wpół śpiąc, bardziej myślami przy śniadaniu niż przy otaczającej mnie rzeczywistości. Chciałem tylko umyć twarz i rozpocząć dzień bez pośpiechu. Nic nie zapowiadało, że za kilka sekund poczuję lodowaty strach.
Gdy tylko uniosłem klapę toalety, mój wzrok natychmiast przyciągnęło coś ciemnego, leżącego na dnie muszli klozetowej. Przez ułamek sekundy próbowałem racjonalnie to wytłumaczyć. Może szczotka, może jakiś element instalacji, może coś, co wpadło tam przypadkiem. Umysł szukał logicznych odpowiedzi.
Ale wtedy to się poruszyło.
Zamarłem. Dosłownie. Stałem bez ruchu, wpatrując się w to, co było przede mną, próbując zrozumieć, czy oczy mnie nie mylą. Ruch był powolny, niemal płynny, jakby coś żywego delikatnie przesuwało się pod powierzchnią wody. W tej jednej chwili zniknęły wszelkie wątpliwości – to nie był martwy przedmiot.
Kiedy powierzchnia wody lekko się pomarszczyła, dostrzegłem ciemne, błyszczące łuski. To był moment, w którym dotarła do mnie prawda. W mojej toalecie znajdował się wąż.
Serce podskoczyło mi do gardła. Bez zastanowienia zatrzasnąłem klapę, przerażony, że zwierzę może się wydostać. Instynkt przejął kontrolę nad rozsądkiem. Chwyciłem dzieci i natychmiast wybiegliśmy na zewnątrz domu, zostawiając drzwi szeroko otwarte. Liczyło się tylko jedno – bezpieczeństwo.
Ręce trzęsły mi się tak mocno, że ledwo mogłem utrzymać telefon. Oddech był nierówny, a w głowie wciąż krążyło jedno pytanie: jak to w ogóle było możliwe? Jak wąż mógł dostać się do mojego domu, do miejsca, które zawsze uważałem za całkowicie bezpieczne?
Przeczytaj dalej, klikając poniższy przycisk (CZYTAJ WIĘCEJ 》)!
